/

2016-04-08

7 prawd Huny

Przedstawiamy tutaj, czy raczej przypominamy, najbardziej oczywiste, uniwersalne i klarowne, chyba dla nas wszystkich, prawdy. Znamy je doskonale, słyszymy i czytamy o nich tak często, że wydają się niemal banałem.

Tymczasem też jest tak, że w codziennym życiu, poszukując ciągle nowych wrażeń, nowych doznań, ciągle nowych technik rozwojowych zapominamy o tym, co w swojej prostocie stanowi pierwotną esencję. W zasadzie, gdyby pokusić się o pełne zrozumienie i asymilację tych prawd to nie potrzeba nam wiele więcej.

Sięgamy do starożytnej mądrości hawajskich szamanów, która w czasach nowożytnych dostała nazwę Huny. Naszą intencją jest „odczarowanie” trochę tego prastarego systemu filozoficznego, który do dzisiaj wielu osobom kojarzy się z magią i pokazanie jego bardziej, nazwijmy to, praktycznego wymiaru.

Nie rób niczego, przeczytaj tylko te zdania i pozwól im w pełni zaistnieć w Tobie. Tylko tyle i AŻ tyle.

I. IKE – świat jest taki, jaki myślisz, że jest

Pierwsza zasada mówi o subiektywności świata. To my kreujemy naszymi emocjami, uczuciami i myślami świat, który jest naszą rzeczywistością. My nadajemy mu znaczenie. Dla każdego rzeczywistość zewnętrzna jest nieco inna. Mamy różne systemy wartości, inny rodzaj wrażliwości. Myśląc i wybierając nieskończony potencjał możliwości dostrzegamy go i potrafimy z niego korzystać. Ograniczając swoje postrzeganie, myśląc o ograniczeniach i szukając przeszkód widzimy i dostajemy te ograniczenia.

To jest takie banalne i oczywiste, tak doskonale to wiemy, ale jak często sabotujemy samych siebie lękiem, czarnowidztwem i myślami o porażce?

II. KALA – nie ma żadnych ograniczeń

Wszechświat sam w sobie jest nieograniczony. Jest strukturą (polem) o nieskończonych możliwościach. Wszelkiego rodzaju ograniczenia, prawa fizyki, zasady tworzyli i tworzą ludzie opierając się na swojej szczątkowej wiedzy. Kolejne prawa są wypierane przez następne, spektrum postrzegania zmienia się epoki na epokę, z roku na rok, a ostatnio z minuty na minutę.

My jesteśmy cząsteczką wszechświata, jego integralną formą przez co i my jesteśmy nieograniczeni.

Zawężamy siebie poprzez swoje przekonania i wyuczony system myślenia. Sami blokujemy swoje możliwości i potencjał poprze brak zaufania do samych siebie, lęk, skostniałe poglądy.

Albert Einstein powiedział „Są dwie drogi, aby przeżyć życie. Jedna to żyć tak, jakby nic nie było cudem. Druga to żyć tak, jakby cudem było wszystko”. Trochę chłopina zrobił dobrego dla rozwoju współczesnej świadomości, to może jak nie Kahunom, to przynajmniej jemu warto zaufać 😉

Czy potrafisz sobie wyobrazić jak wyglądałoby Twoje życie, gdybyś ze swojej percepcji wymazał/a słowo „niemożliwe”?

III. MAKIA – Energia podąża za uwagą

Zanim na dobre i na zawsze zaprzyjaźnisz się z tym zdaniem, proponujemy króciutkie ćwiczenie.

Jak znajdziesz chwilę czasu (1-2 min spokoju)stań albo usiądź wyprostowany/na, weź ze dwa trzy głębokie oddechy i poczuj ten oddech w sercu. Potrzyj teraz dłoń o dłoń. Wystarczy kilka ruchów, tylko skoncentruj się na tym co robisz. Następnie skieruj dłonie wewnętrzną stroną do siebie (tak jak do modlitwy J), ale nie dotykając ich. Zachowaj odległość około 20 – 30 cm i wykonaj nimi ruch przysuwając i odsuwając je od siebie bardzo powoli, ale nie łącz dłoni. Obserwuj co się dzieje.

Prawdopodobnie odczujesz coś w rodzaju mrowienia, drętwienia, możesz poczuć też jakby rodzaj kuli zagęszczonego powietrza pomiędzy dłońmi, może zimno albo ciepło.

Jakby to się nie objawiało, jest to energia. Twoja energia, energia, którą jesteś.

Wystarczyło, że skoncentrowałeś uwagę (w tym wypadku na dłoniach) i to co jest normalnie niewyczuwalne, zamanifestowało się w formie Twoich fizycznych odczuć czy objawów.

Tak jest ze wszystkim ponieważ wszystko jest energią. To na czym koncentrujemy swoją uwagę, emocje, uczucia rośnie w siłę i manifestuje się w konkretnej formie w naszej rzeczywistości. I odwrotnie – teraz już prawdopodobnie niczego nie czujesz w dłoniach. Jak rozpraszamy uwagę, również energia rozprasza się i pozostaje jedynie „pakietem” nieukierunkowanych potencjałów.

Codziennie w naszym życiu dzieją się zarówno rzeczy pozytywne jak i negatywne. Tym drugim z reguły towarzyszą dużo silniejsze emocje takie jak różnego rodzaju lęki, wstyd, poczucie winy itp., a emocje są bardzo silnym „przewodnikiem” energii. Stąd, pomimo tego, że ilość tych zdarzeń, podobno, pozostaje w równowadze, te „złe” łatwiej asymilujemy i poświęcamy im więcej naszej uwagi, przez co oczywiście …no sam już wiesz nie będziemy powtarzać truizmów;)

Dlatego tak ważne jest zauważanie nawet najdrobniejszych pozytywnych sytuacji, przeżywanie ich mocniej, głębiej, pielęgnowanie towarzyszących im dobrych emocji. Z czasem to staje się coraz łatwiejsze, bo zwyczajnie odnajdujemy w tym przyjemność i nagle, pewnego dnia, sami jesteśmy zaskoczeni, bo patrząc na własne życie po prostu widzimy szczęśliwego, spełnionego człowieka. Wystarczy skupiona odpowiednio energia i odrobina konsekwencji 🙂

Te negatywne rzeczy wcale nie zniknęły, one są ciągle, tylko z dnia na dzień mają coraz mniej naszej uwagi, a co za tym idzie ich potencjał energetyczny słabnie. Do czasu oczywiście dopóki znowu nie przypałęta się jakaś cholera, w którą władujemy emocje, ale też w miarę kolejnych doświadczeń coraz łatwiej jest sobie z nimi radzić.

IV. MANAWA – Moment Mocy jest Teraz.

Tu i teraz. Skąd my to znamy? 😉 jeśli się tak zastanowić, to większość, jak nie wszystkie systemy filozoficzne, religijne trąbią o TERAZ.

Dalailama powiedział: „Są tylko dwa dni w roku, kiedy nic nie może zostać zrobione. Jeden nazywa się wczoraj, a drugi jutro, więc dzisiaj jest właściwy dzień, żeby kochać, wierzyć, robić i przede wszystkim żyć”

Pochwała teraz to chyba najlepsza wskazówka jak żyć. To uważność i kontrola umysłu, by nam nie zbaczał z „teraz” do „wczoraj” lub „jutro”.

Dlaczego to teraz jest takie ważne? No bo tylko ono istnieje. Nie ma nic poza teraz. Wczoraj jest tylko wspomnieniem, ale go nie ma. Jutro dopiero będzie. Czy namawiamy do życia lekkoducha, który nie myśli o przyszłości? Nie do końca. Choć troszkę tak ;)) Na pewno jednak mierząc się z życiem w taki okolicznościach w jakich żyjemy – na pewno nie bez powodu – dobrze jest wiedzieć czego się chce, mieć cel. To jednak nie znaczy, że trzeba żyć wiecznie planując. Trzeba żyć. A żyć można tylko teraz. Jeśli jesteśmy w jutrze, to jesteśmy jedynie myślami, umysłem. Nie ma w tym świadomości i doświadczania. Doświadczać można tylko teraz.

Techniki kwantowe mówią o momencie przerwy pomiędzy myślami. Wtedy jest największa moc tworzenia, wtedy jest połączenie z boskim potencjałem możliwości. Jeśli zwizualizujesz myśli jako obłoki płynące w Twej świadomości, to te przerwy pomiędzy jedną a drugą to moment mocy. Próbuj obserwować te przerwy, próbuj je wydłużać. Do tego m.in. służy medytacja. Ale nie musisz siedzieć w lotosie, by medytować. Zauważ moment kiedy się na czymś skupiasz – pielesz ogródek, sklejasz model samolotu, szydełkujesz, biegniesz. Słowo „skupiasz” w sumie nie jest właściwe, bo to nie tyle skupienie, co mocne wejście w daną czynność, doświadczenie jej, bycie w TERAZ. Zawieszasz się jak by wtedy. Wyłapuj te chwile, bądź ich świadoma/y, ciesz się nimi, wydłużaj i sprawia by były częściej.

Jest taki moment, sytuacja, w której chyba każdy jest w TERAZ. To orgazm… Zauważ; w tym dokładnie momencie nie myślisz o niczym z przeszłości, z przyszłości. Po prostu doświadczasz stanu, który wg mnie jest połączeniem z Bogiem, Wyższą Jaźnią, Wszechświatem, jak zwał, tak zwał. Nie bez kozery Kościół katolicki namawiał do seksu jedynie w celu prokreacji. Po co gawiedź ma się zbyt często łączyć z boskim potencjałem 😉

Nie da się mieć orgazmu i nie być w TERAZ, jeśli o czymś wtedy myślisz – zła wiadomość dla Twojego partnera – udajesz ;)) Tak więc doświadczajcie jak najwięcej TERAZ, codziennych małych orgazmów, kiedy łączycie się boską mocą

V. ALOHA – Miłość jest po to, by przynosiła szczęście.

Wielkie mi odkrycie – ktoś powie. W sumie rzeczywiście wcale nic odkrywczego. Tylko czemu skoro tak wielu sobie z tego zdaje sprawę, tak niewielu stosuje w życiu?

W hawajskim tłumaczeniu Aloha oznacza: „Być z kimś tu i teraz i być szczęśliwym”. Często uzależniamy jednak miłość od właśnie „bycia z kimś”. A miłość to stan, to świadomość bycia w polu serca, z którego ta miłość płynie. Najsampierw do siebie samego, później do pozostałych istot, a w konsekwencji do całego istnienia, wszystkiego wokół. Jeśli spojrzymy na zasady Huny jak na wskazówki jak żyć, to zdamy sobie sprawę, że ta Miłość jest warunkiem koniecznym, przy przestrzeganiu pozostałych zasad – to twórczej kreacji. To stan koherencji serca, który nazywamy eufouczuciem, stanem ekscytacji, miłości – to jest ten stan, w którym mamy „połączenie” i możemy dowolnie kreować naszą rzeczywistość.

Połącz się ze swoim sercem. Przenieś świadomość do serca, do klatki piersiowej, „oddychaj sercem”, wzbudź w sobie wdzięczność, spokój, radość, przypomnij sobie co lub kto Ci daje radość i szczęście w życiu. Świadomie trwaj w tym stanie jak tylko długo możesz. Obserwuj siebie, swoje emocje, ciało. Przytul siebie i wyznaj sobie miłość. Mały gest, a czyni cuda. Bądź w kontakcie ze swoim sercem jak długo i jak często tylko możesz. I nie bądź przy tym zbyt poważny 😉

Miłość to radość, a nie śmiertelna powaga i melancholia. Uśmiechnij się, jesteś w ukrytej kamerze życia

VI. MANA – Wszelka moc pochodzi z wnętrza.

Od wieków wpajano nam, że prawdziwa moc i kierunek skupienia naszej uwagi jest na zewnątrz nas, gdzieś w niebie, we wszechświecie. Czy to Bóg, czy Wszechświat, czy jakaś inna siła wyższa – to jest poza nami i to jest potężne, wszechmocne i boskie. Tam więc – na zewnątrz – kierujemy swe modły, uwagę, prośby, miłość, szacunek, uwielbienie, etc. Wszystko idzie na zewnątrz. Na zewnątrz też szukamy wsparcia, pocieszenia, miłości, siły. To jednak nie ogranicza się do istot boskich. Szukamy mocy w talizmanach, rytuałach, krucyfiksach, symbolach. Wszystkiego szukamy na zewnątrz. Nie wydaje Ci się to dziwne? Nie czujesz, że coś w tej koncepcji jest nie tak? Chyba coś jest nie tak, bo coraz więcej osób szukając odpowiedzi na wiele pytań, wsparcia, siły, miłości, akceptacji na zewnątrz – czuje się coraz bardziej zagubionymi. Tak jak by ktoś ich oszukał. Kazał patrzeć na zewnątrz, a tam nic nie widać. Ale szukamy, rozglądamy się. Tak jest wygodniej J Najciemniej pod latarnią.

Jest taka przypowieść o bogach, którzy wiedząc, że człowiek ma ich boską moc może zbyt łatwo i często nieodpowiedzialnie tę moc wykorzystać w złej intencji. Zaczęli się zastanawiać co by tu zrobić, jak by tu schować tę moc, tak by była w zasięgu ręki, ale nie tak od razu i dla każdego widoczna. Schowali to …w głowie. Mamy ją cały czas na karku, ale jej nie widzimy. Na szczęście wymyślono lustro 😉 teraz już każdy może dojrzeć tę moc, znaleźć ją 😉 skoro można, to do dzieła. Wykorzystujmy ją! Mamy moc tworzenia. Moc tę mają myśli i słowa. I tu przestroga – nie taktujmy naszych wszystkich myśli zbyt poważnie 😉

Póki nie mamy nad nimi pełnej kontroli, po co sobie robić krzywdę…

VII. PONO – Skuteczność jest miarą prawdy.

To jest jedna z naszych ulubionych zasad. Ona mówi wszystko, niestety trochę na przekór niektórym myślicielom, systemom filozoficznym, coachom, „nauczycielom duchowym”. Dlaczego?

Otóż skuteczne jest to co działa. Truizm, ktoś powie. No tak, ale większość duchowych zasad to proste prawdy

Jeśli coś działa, jest prawdziwe, jest OK. Sprowadza się to do tego, że nie ma „jedynych” sprawdzonych metod, nie ma jedynych słusznych prawd, nie ma dobrych, czy złych narzędzi. Dobre jest co jest dla Ciebie dobre. Można powiedzieć, że wszystko jest dobre, mówiąc jednocześnie, że wszystko jest złe 🙂

Niby paradoks, ale bardzo prawdziwy i zdaje się potwierdzać naturę wszechświata. Jesteśmy jednym, a jednocześnie całością. Wszystko może być prawdziwe, tak samo jak wszystko może być fałszywe. Znacie paradoks kartki papieru? Jedna kartka, dwie strony, na jednej zapiszemy: „Zdanie na przeciwnej stronie kartki jest prawdziwe”, a na drugiej stronie „Zdanie na przeciwnej stronie kartki jest fałszywe”. Jeśli oba zdania uznamy za prawdziwe dochodzimy do paradoksu. Ale paradoksalnie paradoksu nie ma 🙂

Natomiast warto wyciągnąć jeszcze jeden wniosek z tej zasady. Jeśli coś definitywnie nie działa, nie baw się w to dłużej. Widocznie postanowiłeś, żeby to nie działało 🙂

Znaczy, że to działa. Tak naprawdę odpowiedzi są w nas. Naszą intencją decydujemy czy coś jest skuteczne, czy nie. To my decydujemy o tym, czy coś jest prawdziwe/skuteczne, czy nie. Przez to wszystko, każda metoda może być uznana za skuteczną, bo działa przynajmniej na jedna osobę, tak samo jak każda może zostać uznana za nieskuteczną, bo nie działa na nikogo. I to jest najpiękniejsze, bo po raz kolejny potwierdza, że moc jest w nas. Ty jesteś odpowiedzią. Jeśli potrzebujesz narzędzi – OK, nikt nie może Cie za to krytykować. Jeśli ich nie potrzebujesz, tez OK.

Natomiast warto wyciągnąć jeszcze jeden wniosek z tej zasady. Jeśli coś definitywnie nie działa, nie baw się w to dłużej. Widocznie postanowiłeś, żeby to nie działało 🙂

Próbuj czegoś innego, ale pamiętaj, by u źródła była jednak prawdziwa intencja zmiany.

Pewne jest jedno, jeśli będziesz używać negatywizmów w swoim życiu, negatywizmy zbierzesz. Jakie nasiona, takie owoce.