U podstaw KAŻDEJ, absolutnie każdej zmiany w życiu, leżą emocje. Zachęcamy Cię do chwili absolutnej szczerości i spojrzenia na siebie w bardzo uczciwy sposób.
Pragniesz zmian. Chcesz wyzdrowieć, schudnąć, poprawić znacząco swoje relacje, cieszyć się dobrobytem i finansową wolnością i gotów jesteś zrobić wszystko, żeby tej zmiany dokonać.
Biegasz na kursy, warsztaty, uczysz się nowych technik, oddychasz, wiesz, że miłość w Tobie jest kluczem do wymarzonej rzeczywistości, ale coś cholera niewiele się dzieje, albo nie w taki sposób i nie w takim zawrotnym tempie jak byś chciał.
Zastanów się przez moment nad swoją motywacją, nad swoją relacją z samym sobą. Czy lubisz tego nowego/wą siebie? Czy ta pełna miłości, współczucia, wdzięczności i wybaczenia istota to na pewno Ty?
Przecież całe życie MUSISZ walczyć, zmagać się z własnym ciałem, przecież jak odpuścisz obsesyjne, wypełniające Ci całe życie, zbieganie o kasę to albo stracisz wszystko co masz albo jeszcze gorzej komornik wlezie Ci na głowę. Jak nie będziesz udowadniał swojej racji to ta krowa, twoja szefowa wykończy Cię wcześniej czy później, a żona, która i tak ma cały czas pretensje o wszystko wejdzie ci na głowę i skończy się albo eksmisją, albo ewakuacją 😉
Chcesz być oczywiście wolny i szczęśliwy, chcesz zmiany, chcesz dobrobytu, ale czy to przypadkiem nie jest tylko chcenie? Czy jesteś gotowy/wa rozstać się z tym znanym i bezpiecznym sobą – zestresowanym i pełnym leku? Czy jesteś gotów polubić tę nową osobę w sobie, zaprzyjaźnić się ze zmianą? Pokochać?
Poznanie samego siebie, uczciwość i szczerość to klucz do dalszej drogi. Obejrzyj siebie dokładnie i zaprzyjaźnij się z myślą, że możesz być inną, nową i szczęśliwą osobą. Polub takiego siebie. Już teraz ciesz się zmianą, którą się stajesz.
Zdarza się, że ludzie wkraczający na różnego rodzaju ścieżki duchowe, zachłystują się „swoją mocą”. Tę zresztą, jak każdy z nas, posiadają i absolutnie nie tylko mogą, ale wręcz zobowiązani są wobec samych siebie z niej korzystać 😉
Pułapka jest w pewnym niuansie. Zwłaszcza różnego rodzaju techniki kwantowe pozwalają, szczególnie na pierwszym etapie eksperymentowania, na dokonywanie mniej czy bardziej spektakularnych zmian albo w obrębie otaczającej nas rzeczywistości albo własnego ciała.
Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki ustępują bóle i innego rodzaju objawy chorób, pojawiają się niespodziewanie pieniądze, spotykamy wymarzonego partnera, relacje w rodzinie przypominają piękną baśń itd. I nagle następuje wielkie pierdolnięcie – choroba wraca, kasa tak jak nagle się pojawiła tak jeszcze szybciej znika pakując delikwenta w dużo większe tarapaty, ten „wymarzony” okazuje się podejrzanie podobny do wszystkich poprzednich, a stare domowe konflikty wypływają ze zdwojona siłą.
O co do cholery chodzi? Czy to wszystko nie działa w ogóle czy nie działa tylko u niektórych? Dlaczego innym się udaje, a Ty znowu jesteś w ciemnej d…?
Otóż wszystko działa i to bardzo sprawnie, wręcz perfekcyjnie. Nasze osobiste Ja jest zawsze w rezonansie z rzeczywistością o tych samych częstotliwościach, na których nadajemy my. Tego nie przeskoczysz. Nawet jak na moment „wyczarujesz” sobie inną manifestację, a nie zmienisz siebie, pozostając w swojej mentalności choroby, braku, odrzucenia, lęku, niskiego poczucia własnej wartości to i tak zaleczysz na moment tylko objawy, zadusisz i zamieciesz pod dywan.
Dlatego ośmielamy się postawić tezę, że w ogóle nie warto zajmować się naszą zewnętrzną rzeczywistością, a już na pewno nie zmieniać jej na siłę za pomocą różnego rodzaju czary-mary. Ona jest dla nas bezcennym źródłem informacji, pokazuje doskonale co w sobie mamy do zmiany.
I tym się wystarczy zająć. Przyjrzeć się sobie, swoim relacjom i zmienić siebie na człowieka, który będzie rezonował z wymarzoną rzeczywistością. Tu zaczyna się pełna twórcza kreacja. To w tym momencie dzieją się „cuda”.
Zaufaj, naprawdę nie potrzeba nic więcej. Jak Ty stajesz się mentalnością dostatku, dobrobytu, zdrowia i miłości, jak wybierasz sercem wiarę w dostatek i zdrowie, jak akceptujesz to jako swoją rzeczywistość, to reszta „dzieje się sama”, kompletnie bez żadnego wysiłku z Twojej strony. Płynnie i naturalnie wchodzisz w rezonans z najlepszą dla siebie rzeczywistością. Masz energię, widzisz okazję i w pełni jesteś twórcą własnego spełnienia. Płyniesz na fali łagodnie sterując swoim statkiem.
A zasad jest prosta, prastara i pierwotna – „jaki pan taki kram”
Stoimy przed drzwiami prowadzącymi do nieograniczonych możliwości. Wiemy, że możemy doświadczać innego, spełnionego życia, kochać i tworzyć w sposób absolutny, a tymczasem okazuje się, że te drzwi są pozamykane na różnego rodzaju zamki. Często trzymamy w łapie pęk kluczy i nieco bezradnie nie możemy tych kluczy dopasować.
Super jest jak byliśmy w życiu na tyle beztroscy i „nierozważni”, że na swojej drodze zostawialiśmy te drzwi półotwarte. Nie zawsze jednak tak jest i niektórzy skrupulatnie, przez lata ryglowali je od góry do dołu. Teraz w tym pęku trzeba trochę poszperać, ale on istnieje, trzymamy go w ręku i wystarczy cierpliwie i spokojnie dopasować klucz. Warto.
Akceptacja jest jednym z takich kluczy. W wielu przypadkach zresztą podstawowym. I nie chodzi nam w tym momencie o zaakceptowanie sytuacji bieżącej. To jest osobny temat, ważny zwłaszcza w sytuacjach kryzysowych. Do tego wrócimy jeszcze na pewno.
Teraz zajmiemy się tym kluczowym tematem jakim jest moment zmiany i „zasługiwanie” na nią.
W zasadzie od najmłodszych lat jesteśmy uczeni warunkowania:
Jak ładnie zjesz obiadek, to dostaniesz deser.
Jak odrobisz lekcje, to wyjdziesz na dwór pograć w piłkę.
Jak solidnie wykonasz swoje obowiązki dostaniesz premię.
Jak będziesz bardziej sexi i zrzucisz 3,5 kg to każdy facet oszaleje na Twoim punkcie itd.
Nie ma sensu mnożyć przykładów. I tak każdy doskonale rozumie o co chodzi. Musisz zrobić TO, żeby stało się czy zaistniało magiczne TAMTO. W efekcie, chcąc nie chcąc mamy głęboko zakorzenione przekonanie, że na każdą „lepszą” sytuację musimy ciężko zapracować i zasłużyć.
Pragniemy zmian, potrafimy je bardzo precyzyjnie określić, opisać, wyobrazić je sobie czy nawet poczuć, ale czy do końca jesteśmy przekonani o tym, że na nie zasługujemy? Czy potrafimy zaakceptować nową rzeczywistość, stać się w głębi siebie tą rzeczywistością? Chyba nie zawsze.
A tymczasem nie ma niczego takiego na co musisz zasłużyć. Już przez to, ze jesteś zasługujesz na wszystko co najlepsze. Wystarczy to tylko ZAAKCEPTOWAĆ J
Zauważ różnicę jaka jest pomiędzy pragnieniem, chceniem czegoś na poziomie mentalnym, a akceptacją nowej rzeczywistości. Chcenie wynika przeważnie z lęku. Jak nie zdobędę kasy to to czy tamto, jak nie schudnę to zostanę stara panna albo X znajdzie sobie inną …bla bla bla.
Akceptacja w tym przypadku oznacza pełne utożsamienie się na poziomie emocji z nową rzeczywistością. Zadaj sobie pytanie jak byś się czuł, jakie emocje by Ci towarzyszyły gdybyś wybrał miłość, dobrobyt, dostatek i zdrowie i zaakceptował to jako swoją nową rzeczywistość? Stań się tymi uczuciami i emocjami zanim jeszcze to zamanifestuje się w Twoim życiu.
Tak też w pracy ze sobą naszą intencją nie zawsze jest transformacja popapranej sytuacji X na wymarzoną sytuację Y. Pragnienie, to mentalne już mamy. Tematem transformacji jest AKCEPTACJA.
Jak całym sercem zaakceptujesz nową rzeczywistość, jak zrozumiesz, że na nic nie musisz zasługiwać, bo to i tak już jest dla Ciebie i wystarczy to dopuścić, dać pozwolenie na zaistnienie, to wszelkiego rodzaju techniki, jakie by one nie były, nowoczesne czy „tradycyjne”, kwantowe czy związane z klasyczną psychologią staną się w tym momencie jedynie katalizatorem.
Kluczem nie jest technika – kluczem jest Twoje przyzwolenie
Emocje to nic innego jak energia w ruchu. Uwalniając emocje, pozwalając im płynąć swobodnie aktywujemy naturalny przepływ w życiu.
Wyobraź sobie swoją życiową energię jako płynącą rzekę. Płynie swobodnie i nic nie zakłóca jej biegu. Jak budujesz zaporę, tworzysz opór to powstaje blokada i zwalnia się albo ustaje całkowicie przepływ.
Jeżeli ta zapora tworzy się na przykład z emocji negatywnych spychanych do podświadomości, którym opierasz się ze zdwojoną siłą, do konsekwencje przerwania zapory są bardzo przykre. W pewnym momencie ruszą na nas ze zwielokrotnioną siłą, nad którą z reguły bardzo trudno jest zapanować.
Dlatego pozwól swojej rzece płynąć swobodnie. Obserwuj. Zauważ lęk, bezradność, złość i pozwól im przepłynąć. To nie jesteś Ty – to tylko Twoje emocje.
W każdej rzece mogą pojawić się zanieczyszczenia, ale nie blokuj ich. Zamiast tworzyć tamy i blokady, stwórz sobie własną, świadomą oczyszczalnię ścieków. ODPUŚĆ 😉