/

2020-05-23

Wieża Babel

„Obyś żył w ciekawych czasach” – tak Chińczycy złorzeczą komuś kogo chcą przekląć. Słyszymy to ostatnio dość często. Trudno jakoś inaczej nazwać sytuację ogólnoświatowej kwarantanny niż – dziwna, ciekawa, wyjątkowa. Oczywiście w znaczeniu pejoratywnym. W historii nie mieliśmy podobnej sytuacji.

O jej unikalności niech świadczy fakt, że większość dużych korporacji, rządów ma przewidziane różne procedury na wypadek typowych kataklizmów; wojna, atak nuklearny, klęski żywiołowe, skażenie promieniotwórcze (coś na wzór Czarnobyla) pewnie nawet na uderzenie asteroidy, arak z kosmosu i takie tam. Ale wyobraźcie sobie, że podobnej sytuacji nie przewidziano w procedurach. Nie przewidziano bo nie jest to sytuacja zero-jedynkowa. Z jednej strony mamy jakiegoś wirusa, z drugiej nie jest to zaraza; cholera, dżuma czy ebola. Więc niby jest źle, ale w sumie źle nie jest. Może dlatego ruchy, które są wykonywane przez rządy Państw są tak irracjonalne, niezrozumiałe dla myślącego człowieka i chaotyczne. Tak, słowo chaos najlepiej tu pasuje.

Spójrzmy jednak na temat od strony metafizycznej 😊 Porozmawiajmy o tym, czego nie widać. Faktów mamy aż nadto i do nich też wrócę.

Istnieje teza, z którą ja się zgadzam w 100%. Nie możesz kontrolować sytuacji, tego co się wokół Ciebie dzieje, reakcji ludzi, ale możesz kontrolować jak na to reagujesz. To możesz w pełni. To od Twojej reakcji będzie zależało jak się energetycznie ustawisz w danej sytuacji. Czy pójdziesz z falą, która pociągnie Cię, nawet nie wiesz dokąd. Czy ulegniesz wmawianemu Ci lękowi, temu jak się powinieneś zachować, co traktować jako prawdę, a co odrzucić. Czy może postanowisz mieć swoje zdanie i nawet jeśli ono będzie zgodne z tym do czego się Ciebie namawia, to będzie to Twoja decyzja. I z tym na pewno będziesz czuć się lepiej niż z przyjęciem na ślepo wariantu zachowania, reakcji na sytuacje, do której się Ciebie nakłania. Zauważ z czym mamy do czynienia teraz. W miarę postępu czasu ludzie coraz bardziej zaczynają szukać odpowiedzi na różne pytania na własną rękę. Jest też spora grupa, której wygodnie z strefie komfortu z ich lękami i uprzedzeniami. Z taką pół, albo nawet ćwierć świadomością. Pełna świadomość to otwarty umysł, poznanie faktów i wybór tego z czym Twoja dusza się zgadza. Umysł będzie próbował Cię często odwodzić od przyjęcia innego niż tłum stanu rzeczy. Czemu? Bo umysł to też ego. A ono jakoś tak lubi jak jesteś ciągle w takim stanie nie do końca komfortowym. Szczęście i ego nie zawsze żyją w zgodzie. Bo szczęście to wdzięczność. Albo jesteś wdzięczny, albo nieszczęśliwy. Zauważ jak to działa. Nie możesz nie czuć wdzięczności i być szczęśliwym. Fakt, to bywają momenty, chwile. No ale przecież to już wyśpiewano – w życiu piękne są tylko chwile. Więc jeśli nie ma w Tobie wdzięczności, nie będzie szczęścia. A stan ciągłego narzekania, szukania winnych, niezadowolenia, ciągłego chcenia czegoś innego, więcej, lepiej – to jest właśnie ego. Bo jeśli ciągle będziesz w stanie ciągłego szukania czegoś lepszego, to będziesz w stanie szukania. I to dla ego jest ok. Szukaj. Każde szukanie teoretycznie powinno się kiedyś skończyć odnalezieniem. Wtedy jest radość, wdzięczność. I nie ma ego. Ale ono nie śpi. Namawia Cię do dalszego szukania, bo to co już ma go nie cieszy. Ciągle chce lepiej. I to jest zdradliwe, bo no niby dobrze, ze ciągle chcemy lepiej. TO jest rozwój. Zgodzę się, ze ego odpowiada za rozwój. I to jest dobre. Ale jeśli ono zauważy, że może Cię wpędzić w stan ciągłego szukania, to rozwoju nie będzie, bo będzie ciągłe szukanie. Kolejną rzeczą jaką nie lubi ego to wyjście z tej słynnej Strefy Komfortu. Czemu ego tego tak nie lubi? Bo lubi to co ma. To zna, a nie wie jak będzie gdzie indziej. Nie wiem jak Ty, ale ja każdą zmianę z perspektywy czasu oceniam dobrze. Czyli to wyjście ze Strefy Komfortu nie było takie straszne. Age jednak jak by tego nie widziało. Ono tam wie swoje. Taki uparty dzieciak, który założył ręce i mówi „nie, bo nie!”.

Mamy teraz do czynienia z rozkwitem świadomości z jednej strony. Ale też ze swego rodzaju podziałami. Na tych, którzy ślepo wierzą w to co mówią media i nie próbują nawet tego poddać pod wątpliwość, posłuchać innej wersji. Napiętnują tych, którzy widza sprawy inaczej. Zaczynamy się naprawdę poróżniać. Ja widzę tu metaforę Wieży Babel. Ludzie zaczęli mówić innymi językami, nie mogli się porozumieć. Jak się kończy ta przypowieść? (musiałem poszperać w necie bo nie jestem jakiś mega wyedukowanym w temacie Biblii katolikiem. Zresztą myślę, że nawet zagorzali katolicy nie znają finału i morału tej opowieści).

Mieszkańcy całej ziemi mieli jedną mowę, czyli jednakowe słowa. A gdy wędrowali ze wschodu, napotkali równinę w kraju Szinear i tam zamieszkali. I mówili jeden do drugiego: „Chodźcie, wyrabiajmy cegłę i wypalmy ją w ogniu”. A gdy już mieli cegłę zamiast kamieni i smołę zamiast zaprawy murarskiej, rzekli: „Chodźcie, zbudujemy sobie miasto i wieżę, której wierzchołek będzie sięgał nieba, i w ten sposób uczynimy sobie znak, abyśmy się nie rozproszyli po całej ziemi”. A Pan zstąpił z nieba, by zobaczyć to miasto i wieżę, które budowali ludzie, i rzekł: „Są oni jednym ludem i wszyscy mają jedną mowę, i to jest przyczyną, że zaczęli budować. A zatem w przyszłości nic nie będzie dla nich niemożliwe, cokolwiek zamierzą uczynić. Zejdźmy więc i pomieszajmy tam ich język, aby jeden nie rozumiał drugiego!” W ten sposób Pan rozproszył ich stamtąd po całej powierzchni ziemi, i tak nie dokończyli budowy tego miasta. Dlatego to nazwano je Babel, tam bowiem Pan pomieszał mowę mieszkańców całej ziemi. Stamtąd też Pan rozproszył ich po całej powierzchni ziemi

Jaka jest interpretacja tej przypowieści? Ano taka, że jeśli ludzie zaczynają się jednoczyć w imię tego, by wznieść się wysoko, do Boga, on nie pozwala im na to krzyżując im plany. To prowadzi do poróżnienia się ludzi. Powstaje chaos, brak jedności. A to jest notabene stan, w którym się najlepiej kontroluje ludzi i każe im wierzyć, że nie są tak wszechmocni, zbyt ambitni, tylko zależą od jakiejś siły wyższej. Nie jest dobrze jak człowiek jako jednostka wierzy w swoją boską moc. Nie jest dobrze jak jest zbyt szczęśliwy, jak czuje się spełniony, jest ambitny. Nie jest dobrze z punktu widzenia kogoś, kto miałby być ponad nim. I nie mówię tu o Bogu. On akurat wg mnie w nas wierzy i chce dobrze. Bóg, wszechświat, Wyższe Ja, Wyższa Jaźń i jak tam sobie go nazwiemy. Skoro jesteśmy jego dziećmi, elementem wszechświata lub niższą jaźnią, czy niższym ja to to wyższe, Bóg ojciec, wszechświat nie może dla nas chcieć źle. No bo jak. To tylko ludzie mają takie durne instynkty i odruchy, że niszczą to co jest dla nich dobre. Niszczą siebie jedząc fatalne jedzenie, nadużywając trucizn w postaci alkoholu, papierosów, czy narkotyków. Tylko ludzie niszczą planetę, która im daje życie, na której jest im tak komfortowo. Tylko ludzie zabijają inne istoty ot tak, dla fanu, kaprysu, futra, zjedzenia, choć wcale nie głodują. To my mamy nasrane w głowach, a nie to coś, ktoś wyżej 😉

Czemu widzę w tej sytuacji negatywy, podzielenie, a nie pozytywy, o których się mówi? Fakt, sporo ludzi przewartościowało swoje życie, przekonania, konsumpcjonizm. Zauważmy relacje i ich ważność. Zbliżyliśmy się do najbliższych. Choć też paradoksalnie właśnie dzięki sytuacji od nich oddaliliśmy. Czy wiecie, że zbliża się ogromna fala rozwodów. Drugą będzie fala narodzin. Takie pokłosie kwarantanny. Ale nawiązując do rozwodów, czy to jest złe. Z zasady uznajemy, że tak. Ale może ono jest efektem odkrycia prawdy. Nie kocham już tej osoby, nie mogę żyć w kłamstwie. Przewartościowuje życie. To jedna część. Druga pewnie to efekt przemocy domowej, której też jest wylew. Ale tu z kolei druga strona, ofiara dochodzi do wniosków, że tak dłużej nie może. I jedno i drugie to przejaw wzrostu samoświadomości.

Ale odnośnie negatywów. Nie wiem jak Wy, ale ja widzę ludzi na ulicach, którzy patrzą na mnie jak na potencjalnego mordercę. Nie daj boże zbliżę się na odległość mniejszą niż metr. Widzę te hejty w social mediach, kiedy wrzucam ciekawe artykuły, filmy, które namawiają do innego spojrzenia na te całą pandemię, wirusa. Jestem atakowany, choć nikogo nie nakłaniam siłą do obejrzenia, do przyjęcia mojego punktu widzenia. Ja mam swój, Ty masz swój i to jest ok. Ja poniosę konsekwencje mojego punktu widzenia, Ty poniesiesz konsekwencje swojego. I to nawet nie chodzi o fizyczne konsekwencje. Chodzi ot o jak to wpłynie na Twój mental, na energię i połączenie ze wszechświatem. Zaciśnięte pieści i zęby to nie jest przepływ. To nie jest kwantowe życie. TO nie jest miłość i radość, a tym samym akceptacja i pozwolenie na przepływ. To opór, a im większy opór tym mniejszy prąd płynie – znacie zasadę Ohma z podstawówki 😉

Jesteśmy więc świadkami testu ludzkości. Ale to jeszcze nie koniec. Bo jest sytuacja. I jak pisałem na początku ważna jest na nią reakcja. Jaka będzie Twoja?

Dostajemy ogromna szansę na globalną przemianę. Ale jak to z szansami bywa – część je wykorzystuje, część nie.

Słowo KRYZYS w języku chińskim zapisane jest dwoma znakami: jeden to Zagrożenie/niebezpieczeństwo, drugi Szansa.

Jaki jest morał tego wpisu? Do czego zmierzam? W sumie do niczego, bo nie chcę narzucać żadnego punktu widzenia, a tylko pokazać, że są różne drogi. Że warto być świadomym. Że warto wsłuchać się w siebie. Medytujmy, chrońmy naszą energię i wzrastajmy. Bądźmy szczególnie uważni na nasze reakcje. Nasz umysł potrzebuje od 21 do 40 dni (w zależności od źródła, które to podaje). W domu siedzimy już ponad 2 miesiące. Zaszły zmiany w naszych mózgach. Zmieniły się pewne przekonania. Ale zmiana to jest albo utwierdzenie się w jakichś dotychczasowych, niekoniecznie pozytywnych wzorcach, albo rzeczywiście nabycie nowych wzorców myślowych, przekonań.

Skoro mamy w naszym kwantowym świecie dżina, który spełnia nasze życzenia, to czemu się bać? Ale pamiętajmy, że on tam się nie pyta, czy to jest dla Ciebie dobre, czy nie. Jak masz życzenie, czyli jakieś przekonania, myśli, które przeradzają siew odczucia, to on nas utwierdzi w tym stanie, skoro widzi, że my tak uparcie w nim trwamy. Na dżina wirus nie działa, więc on wciąż pracuje 😉

Trochę chaotycznie było, ale tak to jest jak się wraca po niemal 3-ech latach niebytu 😉 Wybaczcie. Mam nadzieję, że teraz będzie częściej. O ile oczywiście chcecie…